Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Seminaria lucieńskie Lecha Kaczyńskiego

Żaden obraz prezydenta nie będzie pełny bez rozdziału seminariów lucieńskich


Żaden obraz prezydenta nie będzie pełny bez rozdziału seminariów lucieńskich

Lucień, niewielka miejscowość położona na Mazowszu, w powiecie gostynińskim. Z głównej szosy należy skręcić w leśną drogę, która prowadzi do ośrodka prezydenckiego położonego nad Jeziorem Lucieńskim. Przez cztery lata odbywały się tam cykliczne seminaria pod patronatem Lecha Kaczyńskiego z udziałem przedstawicieli polskiej nauki.

Seminaria odbywały się zawsze w piątki. Organizatorzy seminariów: Lena Dąbkowska-Cichocka, Marek Cichocki, Darek Gawin, Darek Karłowicz, zapraszani byli na obiad z prezydentem w jego domku. Potem wszyscy kierowali się do sali obrad. Prezydent witał się z gośćmi przed budynkiem głównym, z każdym rozmawiał. Uderzającą cechą Lecha Kaczyńskiego była naturalność w relacjach z innymi ludźmi. Nie tworzył sztucznych barier. Z tymi, których polubił, przechodził na „ty” i potrafił się zezłościć, kiedy ktoś nieopatrznie próbował zwrotu w oficjalnej formie. Miał niezwykłe poczucie humoru, cenił je też u innych. Ludzi wybierał sobie według własnych kryteriów, jednych dopuszczał bliżej siebie, innych trzymał na dystans.

Bogactwo postaw i poglądów


Każdy temat seminariów lucieńskich ustalany był wcześniej. Problematyka była różnorodna, od transformacji ustrojowej, sytuacji wsi polskiej, Unii Europejskiej, demokracji liberalnej, po politykę historyczną, kondycję Zachodu, last but not least – kwestię Rosji. Dyskusję moderowali organizatorzy, potem dwoje spośród zaproszonych gości wygłaszało 20-minutowe referaty wprowadzające, po których zaczynała się dyskusja, czasem przeciągająca się do części nieoficjalnej, tj. wieczornej kolacji. Wśród uczestników spotkań lucieńskich byli socjolodzy: Henryk Domański, Barbara Fedyszak-Radziejowska, Tomasz Żukowski, Andrzej Zybertowicz, Paweł Śpiewak; znawcy Rosji: Andrzej Nowak, Andrzej de Lazari, Włodzimierz Marciniak; literaturoznawcy i historycy kultury: Włodzimierz Bolecki, Andrzej Mencwel, Tomasz Merta; ekonomiści: Tadeusz Kowalik; filozofowie: Andrzej Szahaj, Ryszard Legutko; teolodzy: Jacek Salij; historycy: Janusz Tazbir, Andrzej Walicki, Andrzej Chojnowski, Maria Dzielska, Andrzej Chwalba, Piotr Osęka, Zofia Zielińska; prawnicy: Zbigniew Rau, Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz, Marek Zirk-Sadowski; szef Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski; szef Fundacji Batorego Aleksander Smolar, prezes Polskiej Akademii Nauk Michał Kleiber i wielu, wielu innych. Grono zaproszonych osób było celowo zróżnicowane. „Wszyscy mamy swoje przekonania – mówił Lech Kaczyński. – Byli tam [na seminariach] ludzie, którym koncepcja IV RP jest bliska, ale także tacy, którym jest zupełnie obca. Byli tacy, którzy akceptują w 100, 200 procentach ostatnie 20 lat naszej historii i tacy, którzy nie akceptują ostatnich 20 lat w ogóle”.

Kaczyński w Legionach


Z pięcioletnich seminariów lucieńskich utkwiło mi w pamięci pewne zdarzenie. Któregoś razu, trochę dla żartów, dopisywaliśmy z Lechem Kaczyńskim do współczesnych znanych postaci partie lub środowiska, w jakich znalazłyby się one na przełomie XIX i XX w. Stworzyliśmy zróżnicowane grupy – od ultramontan, spółdzielców żoliborskich, socjalistów, po przedstawicieli warszawskiej szkoły historycznej (chociaż pochodzących z Krakowa). W tej samej konwencji mieliśmy określić własne miejsce i oboje przeczytaliśmy ze śmiechem własne kartki: „Legiony”. Można by całą rzecz potraktować anegdotycznie, gdyby nie dotyczyła polityka, który nieustannie był oskarżany o rzekomą „endeckość”, a który w rzeczywistości zainicjował erygowanie Muzeum Powstania Warszawskiego, Centrum Nauki Kopernik, Muzeum Historii Żydów Polskich i odnowił polski patriotyzm odwołujący się do tradycji piłsudczykowskiej i Armii Krajowej.

Bezinteresowna praca

Dlaczego pośród licznych obowiązków Lech Kaczyński znajdował czas na cykliczne spotkania z akademikami? Odpowiedzi na tak postawione pytanie należy szukać na kilku płaszczyznach. Po pierwsze sam był profesorem wyższej uczelni, specjalistą od prawa pracy. Miał fenomenalną pamięć do dat i dużą wiedzę historyczną (wiedzą na temat średniowiecznej Polski mógł wprawić w zdumienie niejednego mediewistę). Cenił dorobek naukowy innych ludzi. Po drugie rozumiał, że polityka historyczna nie może ograniczać się do partyjnych struktur i wyrasta z pewnej synergii ośrodków naukowych i władzy. Budowanie zaplecza intelektualnego w 2004 r. przyniosło utworzenie Muzeum Powstania Warszawskiego i ważny zwrot w postrzeganiu historii Polski. Po trzecie, seminaria lucieńskie wyrastały też ze specyficznej cechy Lecha Kaczyńskiego – intelektualnej ciekawości. Historia nie była dla niego suchą akademicką wiedzą, ale żywym punktem odniesienia. Dzięki temu podejściu widział Polskę w różnych odsłonach historycznych, współczesną, tę sprzed kilku dekad czy stu i więcej lat. Rozumiał, czym był demokratyzm inteligencji polskiej, ruch spółdzielczy, solidaryzm społeczny w formie laickiej i chrześcijańskiej. Przez długie lata był członkiem opozycji demokratycznej w PRL, znał osobiście wielu ludzi życia publicznego, z różnych okresów ich życia, był źródłem wiedzy o historii opozycji antykomunistycznej.

Żaden obraz prezydenta nie będzie pełny bez rozdziału seminariów lucieńskich, jego wkładu w konsekwentne budowanie zaplecza intelektualnego i kształtowania polityki historycznej. Na ośrodku lucieńskim nie ma do dzisiaj żadnej tablicy informacyjnej. Ale pozostaje ludzka pamięć, dwa tomy zebranych seminaryjnych referatów i piękne dęby zasadzone staraniem lucieńskiego nadleśniczego Jacka Liziniewicza, nazwane na cześć pary prezydenckiej: Lech i Maria. Pozostałe drzewa symbolizujące ofiary katastrofy smoleńskiej rozbiegają się w dwa równe rzędy. Z lotu ptaka układają się w literę V. Charakter seminariów odbywających się w spokojnym, zacisznym miejscu w pełni odzwierciedlał wolę prezydenta, któremu nie zależało na rozgłosie, lecz na prawdziwej, intelektualnej i bezinteresownej pracy na rzecz Polski. Swoje zadanie spełniły znakomicie.

Magdalena Gawin

Tekst ukazał się pierwotnie w Gazecie Polskiej Codziennie

 

 


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.