Czy Zachód jeszcze istnieje

Eskalacja konfliktu w Hiszpanii związanego z niepodległością Katalonii pokazuje, że istniejące powojenne granice i porządek etniczny mogą zostać podważone także w zachodniej Europie – pisze prof. Marek A. Cichocki w felietonie dla „Rzeczpospolitej”

Wystarczy spojrzeć na sytuację w dwóch europejskich państwach: Hiszpanii i Holandii, żeby zobaczyć obraz Zachodu, który nie tylko przestał być ostoją stabilności i bezpieczeństwa, ale wręcz zaczyna walczyć o własne przetrwanie.

Dotąd na przykład uważano, że obszar niestabilności znajduje się w Europie Wschodniej i Środkowej oraz na Bałkanach. To tam oczekiwano kolejnych etnicznych i politycznych wstrząsów, konfliktów na dużą skalę, wymuszonych przemocą zmian istniejących granic. Eskalacja konfliktu w Hiszpanii związanego z niepodległością Katalonii pokazuje jednak, że istniejące powojenne granice i porządek etniczny mogą zostać już za chwilę podważone także w zachodniej Europie. W kolejce czekają Baskowie i Szkoci.

Polityczna stabilność zachodnich społeczeństw rozpada się
na naszych oczach

Jedną z podstawowych zdobyczy współczesnych społeczeństw Zachodu miała być ich polityczna konsensualność i stabilność sceny politycznej. Przykład Holandii pokazuje, że nie jest to wcale takie oczywiste. Na początku tego roku holenderski premier Mark Rutte miał podobno odnieść decydujące zwycięstwo w wyborach nad populistami i zażegnać groźbę politycznej destabilizacji kraju, a nawet Europy. To „zwycięstwo" przyniosło Holendrom pół roku koalicyjnych negocjacji, w wyniku których najprawdopodobniej powstanie nowy rząd Ruttego składający się z czterech partii o całkowicie sprzecznych ze sobą programach. Zresztą wystarczy przekroczyć holendersko-niemiecką granicę, żeby się znaleźć w identycznej sytuacji politycznej, tyle że o znacznie większej skali. Także w Niemczech po wyborach powstaje nowa koalicja rządowa Angeli Merkel złożona z czterech partii o zupełnie różnych celach i programach. Polityczna stabilność zachodnich społeczeństw rozpada się na naszych oczach.

Mimo to w Brukseli nadal jest wielu polityków i urzędników, którzy uważają, że sytuacja, w jakiej znalazła się zachodnia Europa, jest tylko przejściową przykrą gorączką, a prawdziwe problemy istnieją w Europie Środkowej. Zawsze przyjemniej zaczynać porządki od innych, a nie od siebie. Trudno jednak zamykać oczy na fakt, że Zachód ewidentnie wchodzi w fazę chaosu i gwałtownych zmian i że na razie nie widać nikogo, kto byłby w stanie zaproponować sensowny plan jego naprawy.

Prof. Marek A. Cichocki

Felieton ukazał się na łamach dziennika „Rzeczpospolita”