Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Paweł Hertz. Ogrodnik kultury [TPCT 135]

Paweł Hertz. Ogrodnik kultury [TPCT 135]
Autor grafiki – Michał Strachowski

W tym numerze chcemy sięgnąć po postać Pawła Hertza. W jaki sposób traktował on kulturę? Gdzie dostrzegał źródła jej siły? Czy możemy dziś czerpać z jego idei i sposobu podejścia do tradycji? Czym jest dziś jego spuścizna? Czeka nas piękna podróż w głąb ogrodu pielęgnowanego przez najlepszego znawcę!

Poeta, tłumacz, pisarz, eseista, wydawca? – właściwie trudno powiedzieć, które z tych określeń pasują do niego najlepiej. Każda z tych ról miała swoje ważne miejsce w jego życiu, można rzec, oddzielną szufladkę – by nie powiedzieć zasobną szufladę. Problem w tym, że w środku to wszystko się w jakiś sposób uzupełniało, magicznym sposobem splatało, aby dla obserwatora z zewnątrz uwidoczniło się, że jest w tym niezwykła spójność i – pewna, granicząca wręcz z mechanicznością – konsekwencja. Paweł Hertz – bo to o nim przecież mowa – niewątpliwie wypełniał wszystkie sobie powierzone (przez siebie!) zadania z niezwykłym oddaniem i pieczołowitością, niemalże benedyktyńskim staraniem. Dzięki temu możemy dziś czerpać całymi garściami z książek, które przełożył czy to z języka rosyjskiego czy to z francuskiego, ale przede wszystkim razem z nim możemy odkrywać jeden z największych naszych skarbów – polską kulturę.

Był właściwie rówieśnikiem II Rzeczypospolitej – oto mija sto lat od daty jego urodzin, które wydarzyły się przecież w przede dniu odzyskania niepodległości. Sam pisał o własnej generacji, że została wychowana w swoim państwie i dzięki temu była pozbawiona całego realnego kontekstu zaborów. Przez to nabrała potrzebnej pewności siebie, własnej podmiotowości i sposobu patrzenia na bieg wydarzeń bez obciążenia poprzednich pokoleń. Z drugiej zaś strony nie można nie dostrzec pewnego elementu w osobie Pawła Hertza, który go wyróżniał z otoczenia. Mimo że był mieszczaninem, cechowała go wręcz arystokratyczna aura, która jakby osadzała go jeszcze w poprzednim wieku. Zarówno jemu – inteligentowi, poecie, twórcy z kręgu „Skamandra” – jak i młodemu państwu przyszło się jednak zmierzyć z lekcją, którą przygotowała historia.

Hertz zdaje się widzieć swoją rolę jako kustosza, który dochowuje i przechowuje, a gdy jest możliwość wzbogaca zbiory kultury

Paweł Hertz był w pewnym sensie postacią obrazującą polskie losy tego czasu. Po wrześniu przedostaje się do okupowanego przez sowietów Lwowa, tam jest aresztowany i wywieziony na wschód. Pracował przy okorowywaniu drzew. Przetrwał obóz. Po porozumieniu między Polską a ZSRS, na zlecenie delegatury RP organizuje szkoły w Kirgizji, by po wielu wydarzeniach ostatecznie przedostać się do Samarkandy, gdzie pracuje do 1944 roku. Do Polski wraca pod koniec 1944 roku, aby w kolejnym roku zobaczyć zgliszcza Warszawy i całe oblicze systematycznie wyniszczonego miasta, którego dokonali Niemcy. Jednak śladem wielu polskich inteligentów tego czasu angażuje się w komunistyczny system – zapisuje się do PZPR i pracuje w „Kuźnicy”. Przełomem okazuje się ’56 i później ’64 – od tego momentu jego dystans do tego ustroju się zwiększa.

Ważne jest, aby odnotować, że Hertz zdaje się widzieć swoją rolę jako kustosza, który dochowuje i przechowuje, a gdy jest możliwość wzbogaca zbiory kultury. Jego praca edytorska, czy translatorska obrazuje, że widział w tym szerszą płaszczyznę – szukał wspólnego mianownika dla europejskiej spuścizny i siły, jaką ona posiada dla konstytuowania całych wspólnot. Podobnie pieczołowitość, z jaką sięga po tradycję polską, jej komentowanie, uzupełnianie, twórcze przetwarzanie, prowadzi do wniosku, że była to pewna recepta na czasy barbarzyństwa, które zajrzały przez wielkie okna XX wieku. Bo tu właśnie doskonalił to, co posiadamy najlepszego, wbrew pewnym modom czy prądom, które mieniły się złudnym blaskiem.

Paweł Hertz był ojcem polskiego konserwatyzmu. I to jego odmiany pozbawionej cierpkiego pesymizmu, czy gorzkiego sentymentalizmu

Można śmiało powiedzieć, że Paweł Hertz był ojcem polskiego konserwatyzmu. I to jego odmiany pozbawionej cierpkiego pesymizmu, czy gorzkiego sentymentalizmu. Tu sprawa szła o coś wyjątkowego – bowiem kultura polska jawiła się w jego rękach, jako nieodparte źródło świeżych idei, mogące zmieniać nawet szarą rzeczywistość nie tylko PRL, ale i często wychylonej mocno w marzenie o nowoczesności III RP. Jego spokojne odkrywanie skarbów, ukazywanie powabu rodzimych zasobów i ich potencjału, jednocześnie nie stawianie ich w kontrze do europejskiego dziedzictwa, lecz ukazywanie piękna różnorodności języków tradycji, jak i ich idiomów – stawiała go w pierwszym rzędzie rzeczników afirmatywnego podejścia do polskiej kultury.

Bo właśnie wpisywanie Polski w cywilizację Zachodu, z całym jej anturażem, dowodzi, że nie ma jednego modelu europejskości, ale jest ona wariantowa, ujawniając się właśnie w kulturach poszczególnych narodów – i w tym tkwi jej piękno. Paweł Hertz – jako erudyta, ale i ogrodnik, wiedział, że trzeba o te tradycje dbać i ich doglądać, ale też – jak to często bywa w przestrzeni ogrodu – zrywać z niej owoce i zasiewać na nowo. To chyba nie przypadek, że łaciński źródłosłów słowa „kultura”, sięga przecież uprawy ziemi!

W tym numerze chcemy sięgnąć po postać Pawła Hertza. W jaki sposób traktował on kulturę? Gdzie dostrzegał źródła jej siły? Czy możemy dziś czerpać z jego idei i sposobu podejścia do tradycji? Czym jest dziś jego spuścizna? Czeka nas piękna podróż w głąb ogrodu pielęgnowanego przez najlepszego znawcę!

Jan Czerniecki
Redaktor Naczelny

W numerze:

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.