Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Eksplozja emocji

 

 

 

"To chłoptaś, chłystek, który wychodzi i obsztorcowuje premiera jak gówniarza. Przecież to nie była eksplozja emocji. Chłoptaś sobie to napisał, mocno wciskał długopis w kartkę, wyszedł i wydeklamował. Żałosne to było. Tandeta po prostu". Zagadka - kto to powiedział? Stefan Niesiołowski? Janusz Palikot? Może chociaż Joanna Senyszyn? Dobrze, dobrze - tak, słusznie Państwo myślą, to Wielki Dziennikarski Autorytet. Choć brzmi trochę, jakby to mówił polityk, prawda?

 

To może to będzie trudniejsze: "Gdy polityka - jak w Polsce - jest marnej jakości, a polity­cy są mierni, niedojrzali i nadpobudliwi, bardzo cierpią nie tylko ludzie. Cierpią także słowa. Bo niedostatek my­śli kompensowany jest nadmiarem słów. Bo brak czynów jest zagadywany. Bo nieporadność w zmienianiu rze­czywistości wymaga jej zaklinania. Albo zakłamywania. A najczęściej jednego i drugiego. Słowa dostają strasznie w kość za sprawą naszych poli­tyków. Bo większość z nich ma potworne kompleksy, więc nie ma szacunku dla siebie. Ponieważ nie szanują siebie, nie szanują też wyborców. Ponieważ nie szanują wybor­ców, mówią, co im przyjdzie do głowy. A ponieważ zwyk­le nie przychodzi im nic nadzwyczajnego, mamy psucie polityki, któremu towarzyszy psucie języka". Ech, no cóż, zgadli Państwo. To też Wielki Dziennikarski Autorytet.

 

Głupia sprawa, prawda? Jeden człowiek, a jakby dwóch mówiło. Pierwszy apeluje o poprawność języka, skądinąd słusznie dostrzegając w jego psuciu przejaw kundlenia życia publicznego i niedojrzałości tych, którzy słowa wypowiadają. Drugi zaś bezpardonowo atakuje jednego z posłów mało wybrednymi epitetami, postępując niemal dokładnie według krytykowanego przez siebie schematu. I co mu zarzuca? Przeczytajcie Państwo raz jeszcze, uważnie, wypowiedź z dzisiejszego poranka. Wychodzi na to, że winą posła Kamińskiego jest po pierwsze jego wiek, po drugie fakt, że przygotował się do wystąpienia. No chyba, że chodzi o to, że mocno wciskał długopis, ale w to jakoś nie wierzę. Odwracając tę prostą logikę wychodzi więc na to, że poseł Kamiński, o ile chciałby wypełnić oczekiwania, jakie ma wobec niego Wielki Dziennikarski Autorytet (przypomnijmy - ten sam, który w sierpniu 2010 pozwolił sobie na tekst, w którym bez kozery niemal rugał nowowybranego prezydenta) - czy ktokolwiek z Państwa dopuszcza w ogóle do siebie myśl, że mógłby nie chcieć? - powinien albo milczeć ("ryby i dzieci...") albo ulegać na mównicy sejmowej emocjom i pleść, co mu ślina na język przyniesie.

 

Co do pierwszej diagnozy warto może przypomnieć, że gdy startowały "Fakty" Tomasz Lis, ich współtwórca i główny prezenter, miał 31 lat. To o rok mniej, niż ma obecnie poseł Kamiński. Głupio tak pluć we własną brodę. No ale punkt widzenia zmienia się wraz z wiekiem, a po przekroczeniu czterdziestki nawet Wielki Dziennikarski Autorytet może zacząć dziadzieć i opowiadać, jak to dzisiejsza młodzież już nie ta co kiedyś. Jeśli więc dzisiejsze słowa mają taką właśnie przyczynę, to choć warto do ich autora apelować o minimum szacunku do samego siebie, trzeba to zrozumieć i wybaczyć. No chyba, że to była wypowiedź w emocjach - tych samych, które Lis najwyraźniej gotów jest tak łatwo rozgrzeszać. W takim wypadku sprawa ma się inaczej.

 

Mateusz Matyszkowicz w swojej książce "Śmierć rycerza na uniwersytecie" pisze: "Polityka jest natomiast najczęściej działaniem w amoku, z niedostateczną ilością informacji i bez świadomości skutków. Roztropność, która polega na tym, że zawsze powinno się brać pod uwagę konsekwencje własnych działań, w życiu publicznym ulega dziwnemu rozmyciu, jakby ktoś rzucił na nas czar". Może więc Tomasz Lis postanowił w końcu przekroczyć Rubikon i wejść w świat polityki? No dobrze, żartowałem - przecież wiemy, że od dawna już w tym świecie jest. No bo jak inaczej oceniać zachowania dziennikarza, który zamiast przestawiać fakty serwuje odbiorcom ich autorskie oceny, zanurzone w - last but not least - sosie emocji i "mówienia co mu przyjdzie do głowy"?

 

Tomasz Sulewski


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.