Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Anna Gomóła: Więcej Gałczyńskiego, proszę!

Anna Gomóła: Więcej Gałczyńskiego, proszę!

Jestem przekonana, że to właśnie skupienie na życiu jako wartości organizującej poetyckie opisywanie świata czyni z Gałczyńskiego autora wciąż aktualnego – pisze Anna Gomóła w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Gałczyński. Kwadrans dla ponurych”.

Można Gałczyńskiego nie kochać. Można mieć do niego pretensje o (pozorną) prostotę, powtarzalność motywów, a – jeśli chodzi o relację poezji do tego, co pozapoetyckie – także i o koniunkturalizm. Można przypominać skandale z jego udziałem lub też rozliczać go z błędów, dowodząc ich „pewną strofą” (rymuje się, przypominam, z „ukraść gramofon”), ale nie trzeba tego robić. Pożyteczniej jest czytać jego utwory, bo są świeże i żywe, nie tylko przez charakterystyczną, poetycką formę, ale także, a może: przede wszystkim dzięki jej aksjologicznym fundamentom.

Dwie dekady temu postawiłam tezę, że siłą twórczości Gałczyńskiego jest jej biofilijny charakter mający swoje źródło w postawie poety wobec życia. W krótkim szkicu nie mogę przedstawić wszystkich szczegółowych argumentów na jej poparcie, ale wciąż jestem przekonana, że to właśnie skupienie na życiu jako wartości organizującej poetyckie opisywanie świata czyni z Gałczyńskiego autora wciąż aktualnego.

Biofilia (za Erichem Frommem[1]) najszerzej wyraża się dążeniu do zachowania życia, rozumieć ją można jako miłość do życia i jego różnorakich przejawów. Biofilia i – równie szeroko rozumiana – nekrofilia (czyli ukochanie tego, co martwe) w tym ujęciu mają wartość typologiczną: wyznaczają spectrum, zakres możliwości, natomiast warianty postaw ludzkich są efektem konfiguracji cech konkretnego człowieka. Tym, co wyznacza zwrot na osi pomiędzy punktami granicznymi jest  biofilijna etyka, zgodnie z którą to, co służy życiu, jego zachowaniu i rozwojowi – jest dobre.

W twórczości Gałczyńskiego znajdziemy utwór zawierający wprost wyrażone biofilijne credo. To, budzący kontrowersje (z oczywistych względów), tekst Do przyjaciół z „Prosto z Mostu”:

Życie jest święte. 

Święte są ziemia i niebo; święte jest kwitnienie drzew i święte mruczenie kota, i święty wietrzyk, który mu wąsy głasz­cze, a nade wszystko święty jest wysiłek ludzki, dla honoru istnienia zma­gający się[2].

Ale biofilijność Gałczyńskiego to nie tylko deklaracje etyczne. Można ją rozpatrywać w  trzech wymiarach, wyraźnie odrębnych, gdy się je analizuje, ale nierozłącznie ze sobą splecionych na planie życia-i-dzieła. Pierwszy to pozaliteracki fundament twórczości: wewnętrzna postawa i pozwalające ją zrekonstruować zachowania, dwa kolejne dotyczą utworów: ich tematyki i specyficznych cech poetyckiego języka, a zatem tego, co owej tematyce nadaje wyrazistą formę.

Jeśli rozpatruje się specyfikę twórczości jako efekt działania określonej postawy, trudno zrezygnować z odwołań do biografii, zwłaszcza że twórczości nie można przykroić jedynie do wypreparowanego z życia, autonomicznego tekstu. Dzięki mocnemu ugruntowaniu cyrograficzności w kulturze Zachodu, automatycznie zgadzamy się na de- i rekontekstualizację utworów literackich, na autonomię literatury wobec życia, nawet kosztem przekonań i intencji autora. A przecież Gałczyński, cytując Kochanowskiego: „Ja inaczej nie piszę, jeno jako żyję”[3], potwierdzał jedność życia i poezji.

Biofilijne działania i przekonania Gałczyńskiego utrwalone zostały w zapisach biograficznych i autobiograficznych. Wspomnienia bliskich i znajomych dokumentują m.in. przejawy przedwojennego pacyfizmu autora „Zielonej Gęsi” (szeregowiec Gałczyński twierdził, że karabin to narzędzie szatana[4]), a także jego fantazyjne i wyrafinowane (tak!), „czarodziejskie” formy pomocy potrzebującym w niebezpiecznych wojennych sytuacjach. Przed wojną, służąc w wojsku trafiał do izby chorych jako pomysłowy symulant, w czasie wojny natomiast do szpitala jako jeniec-sanitariusz – z tego okresu pochodzi historia fałszowania z Johnem Burtonem (irlandzkim lekarzem,  którego poznał w obozie jenieckim w Altengrabow) zdjęć rentgenowskich, co pomagało chronić więźniów przed przymusową pracą; jak miał się wyrazić Gałczyński: „To lepsze niż pisanie jakichś pieprzonych wierszy”[5].

Przypominam wielokrotnie powtarzane anegdoty, by pokazać, że w przypadku Konstantego Ildefonsa życie było twórczością, a poezja nie była ucieczką od niego, ale jedną z form kreacji. Z czasów wojny, którą Gałczyński od 17 września 1939 spędził w niewoli, pozostał dokument niezwykły, Notatnik spisywany od 18 sierpnia do 18 listopada 1941. Krótkie zapiski właściwie nie koncentrują się na niedolach jeńca, ale dostrzeganiu tego, co ważne i – mimo wszystko – dobre; jest tu pochwała „twardego życia”, które pozwala wydobyć z człowieka to, co najlepsze; są opisy ćwiczeń duchowych, liczne rozważania na temat wiary i sprawozdania z lektury[6].

Ważne w kontekście namysłu nad biofilią są – zawarte w Notatniku – Rozmyślania o Orfeuszu. Gałczyński przypomina „że pieśń zwycięża wszystko”. Dalej czytamy: „Patrz skała tańcuje, gdy Orfeusz gra? Przyroda martwa ruchów nabiera, głaz budzi się, nie wytrzymał, nóg i serca dostał od tej straszliwej przerażającej oceanicznej pieśni […]. Zamilkł Orfeusz, a wszystko jednak tańcuje. Czemu to? Albowiem boski śpiewak klucz znalazł do świata. Przecież świat jest w gruncie rzeczy pieśnią”[7]. Postać Orfeusza[8] jest jednym z najbardziej oczywistych symboli biofilijnych: odwaga zejścia do świata umarłych w imię miłości, ale i powrót z tego miejsca przekonują o potędze życia większej niż potęga śmierci. Ale jest w przytoczonym fragmencie coś jeszcze: przekonanie, że ożywienie świata jest możliwe dzięki twórczości nieobojętnego artysty.  

Wymiar drugi to tematyka utworów: obrazy natury, portrety przejawów życia w twórczości. Takie rozumienie biofilii, choć dostrzec je można i u Fromma, bliższe jest temu, które pojawia w pismach Edwarda O. Wilsona[9]. Biofilia w rozumieniu Wilsonowskim jest rodzajem sympatii, związku, który ludzie odczuwają w stosunku do innych istot żyjących. W poezji Gałczyńskiego świat przyrody portretowany jest  często, ale tematyka ta autonomizuje się wyraźnie już po wojnie, w ostatnich latach życia poety. Jak pisała Kira Gałczyńska: „cała mazurska twórczość Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego pełna jest owej fascynacji, urzeczenia bogactwem natury, z którą obcował po raz pierwszy w życiu w sposób tak bezpośredni, bliski, naturalny. Tutaj, w Praniu, stawała się ważną częścią życia, wypełniała je, sprawiała, że musiał dla jej oddania szukać słów nowych – prostych, a zarazem świeżych, nie zużytych”[10].

 W tym czasie również powstaje również Poemat dla zdrajcy (1951)[11]. W nim Gałczyński – powiedzmy eufemistycznie – „spiera się” z Miłoszem, a właściwie mu urąga. W 1951 roku Miłosz decyduje się na emigrację i ta decyzja sprawia, że Gałczyński próbuje wyartykułować swoją wizję patriotyzmu. W poezji Gałczyńskiego wartości ewokowane są przez konkret, tak jest i w tym przypadku. Tak brzmi początek tego wiersza:

Tu gdzie szarą wiklinę iskrami
stroi słońce, zaś wiatr ptakami;
tu gdzie Wisła jak synogarlica
grucha falą płynąc do księżyca;
tu gdzie z dębu jemioła migotliwa
silnie złoci się, gdy dnia przybywa,
tu mój dom, w nim kos mój gwiżdże, drze się,
jakby nadal był w wesołym lesie.

Punktem wyjścia jest opis domu-ojczyzny jako terytorium o szkicowo zarysowanych walorach przyrodniczych. Ale to one, a nie na przykład odwołania do historii Polski, wskazują na fundamentalną wartość: tu jest nasze Życie! zdaje się mówić Gałczyński. „Zdrada” Miłosza („A ty jesteś dezerter / A ty jesteś zdrajca” mówi dwukrotnie Konstanty Ildefons w tymże wierszu) to porzucenie tego, co jest warunkiem twórczości:

A tyś myślał, że ci będzie lepiej,
a tyś myślał, że lutnia to sklepik,
z którym można koczować przez bruki –
byle tylko chleb i piżama[12].

Gałczyńskiemu łatwo zarzucić bałwochwalczy stosunek do władzy, a Poemat dla zdrajcy może służyć jako przykład (i dowód), ale – i o tym jest mój szkic – Gałczyński jest raczej „poetą od przyrody” niż od historii albo polityki, pyta o najgłębsze źródła siły i impulsu twórczego.  Władza w zestawieniu z nimi jest krótkotrwała i przemijająca.

I wreszcie wymiar trzeci – forma poetycka. „Dookoła niego ożywało wszystko, nie było rozróżnienia i nie mogło być, banał nie banał, odkrycie nie odkrycie”[13], To zdanie dotyczące strategii życiowej mistrza Konstantego, mówi pośrednio o jego strategii poetyckiej. Biofil – człowiek ożywia świat wokół siebie, biofil – artysta ożywia świat zawarty w dziele sztuki. Stąd animizacja, personifikacja i antropomorfizacja mają ważne miejsce w tekstach Gałczyńskiego[14]. Znajdziemy  je w wielu utworach, bo są one pochodną widzenia i odczuwania rzeczywistości (np. Wiatr w zaułku, Książka mówi do stroskanego, Zima z wypisów szkolnych). Poeta „zaludnia” poprzez antropomorfizację i personifikację wymyślane przez siebie światy. Celem groteskowego często (np. Dlaczego ogórek nie śpiewa) uczłowieczania przedmiotów, zwierząt i roślin jest poszukiwanie wspólnoty, podkreślanie lub tworzenie podobieństwa. I potwierdzanie wzajemnych połączeń.

Można Gałczyńskiego nie kochać. Ale żyjemy w świecie, w którym łatwo o podziały i konflikty. W którym dojmujące jest ludzkie cierpienie z powodu samotności, rzeczywistego czy wyimaginowanego poczucia oddzielenia. W którym podkreśla się różnice częściej niż szuka się fundamentalnej jedności. Potrzebujemy biofili, ludzi, którzy kochają ludzi, zwierzęta i rośliny i Życie. Dla których Życie ważniejsze jest niż doraźna polityka i upieranie się przy szczegółach partykularnej wizji świata. Banalne? Zbyt proste? Spróbujcie.

Anna Gomóła

Przypisy:

[1] Fromm zajmował się tą problematyką od lat 60. XX; efektem jego wczesnych przemyśleń na ten temat są takie prace jak: Wojna w człowieku i Serce człowieka; wydana nieco później Anatomia ludzkiej destrukcyjności (1973) także zawiera fragmenty poświęcone biofilii.

[2] K. I. Gałczyński, Utwory poetyckie. Warszawa 1937, s. 201. 

[3] S. Pollak, Kilka wspomnień i refleksji,w: Wspomnienia o K. I. Gałczyńskim, red. A. Kamieńska, J. Śpiewak, Warszawa 1961, s. 370.

[4] Por. K. Gałczyńska, Konstanty syn Konstantego. Warszawa 1990, s. 30.

[5] Cyt. za K. Gałczyńska, Konstanty Ildefons Gałczyński– Kriegsgefangener 5700, Opole 1993, s. 43.

[6] K.I. Gałczyński, Notatnik, Warszawa 2009, passim.

[7] Tamże, s. 159–160.

[8] Do historii Orfeusza wrócił Gałczyński po wojnie: w 1949 powstały zielonogęsiowe Skutki gry Orfeusza, a w 1951 r. Orfeusz w piekle – libretto do operetki Jacquesa Offenbacha.

[9] Autora takich prac jak Biophilia – The human bond with other species (1984) i The Biophilia Hypothesis (1993, z S.R. Kellertem)

[10] K. Gałczyńska, Mazurskie szlaki Gałczyńskiego. Warszawa 1986,  s. 5.

[11] Oraz – wydany dwa lata później – Zniewolony umysł.

[12] K.I. Gałczyński, Poezje 2, Warszawa 1979, s. 540.

[13] A. Kamieńska, J. Śpiewak, Przedmowa, w: Wspomnienia…, s. 13.

[14] Por. np. B.Walczak, Animizacyjna kreacja księżyca w poezji Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, „Studia Językoznawcze”, R. 10 (2011), s. 307-320.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

 05 znak uproszczony kolor biale tlo RGB 01


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.