Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Marek A. Cichocki: Sprawczość w świecie polityczności

Polityka nie ma zwykłego charakteru celowego

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Polityka nie ma zwykłego charakteru celowego

 

W poprzednim tekstach starałem sie przedstawić mój punkt widzenia na zjawisko politycznego pokolenia, na suwerenność i wreszcie na charakter dyskursu publicznego w Polsce. Teraz kolej na przyjrzenie się samej polityczności.

 

W tradycyjnym ujęciu polityki zakłada sie, że jej sprawczy charakter ma swoje źródło w woli oraz decyzji przywódcy lub przywództwa. Biurokracja, wojsko, policja, służby, dyplomacja, ekspertyzy to tylko instrumenty, którymi polityczna wola posługuje się w celu urzeczywistnienia swej sprawczości. Władza oznacza w takiej konfiguracji nic innego jak potencjalną lub realną zdolność przekształcenia się politycznej woli w sprawczość, w ustanawianiu trwałych skutków politycznego działania.

Stąd zapewne bierze się obsesyjne czasami przywiązanie u nas do znaczenia instrumentów władzy, do owej biurokracji, armii, służb, etc. Przejęcie dyplomacji wyobrażane jest sobie od razu jako uzyskanie sprawczości w polityce zagranicznej. Opanowanie służb uważa się za tożsame z uzyskaniem realnego wpływu na politykę wewnętrzną. Obsadzenie swoim człowiekiem ministerstwa obrony z nabyciem autentycznych zdolności bojowych. Nie chcę lekceważyć znaczenia instrumentów władzy – są one niezbędne dla rządzenia, ale rodzaj magicznego myślenia o nich, staje się niepokojącą cechą słabych politycznie wspólnot, takich jak współczesna Polska. Te słabe politycznie byty zbyt naiwnie podchodzą do starych weberowskich formuł polityki i państwa, gdzie główny punkt ciężkości położony został na monopol środków rządzenia oraz przymusu, oczywiście na monopol prawnie legitymizowany.

Jaka jest wiec natura polityki i skąd się bierze jej sprawczość (lub jej brak)? Czy także pod tym względem możemy mówić o specyfice naszej szerokości geograficzno-historycznej?

Polityka nie ma zwykłego charakteru celowego. To nie jest prosty liniowy proces: wola – decyzja – środki wykonania – cel. Tak politykę wyobrażają sobie eksperci, dlatego też są najczęściej rozczarowani oraz podirytowani faktem, iż zwykle w praktyce ma ona nazbyt pokrętny charakter z punktu widzenia ich racjonalnych strategii. W istocie z takim liniowym procesem mamy do czynienia bardziej w przypadku przedsięwzięć wojskowych lub jakiś form ekspertokracji, a więc tam, gdzie polityka się kończy, a nie w przypadku życia politycznego. Ta kieruje się najwyraźniej innymi zasasadmi.

Polityka musi poradzić sobie z przygodną naturą ludzkiej rzeczywistości. A ta raczej narasta w swojej skali wraz z historycznym rozwojem (potężnienie przygodności to może jeden z najbardziej konkretnych efektów traktowanej nazbyt często zbyt ideologicznie globalizacji). Dlatego dzisiaj miarą sukcesu w polityce jest kolekcjonowanie najlepszych z punktu widzenia swoich interesów pozytywnych scenariuszy wydarzeń, które przeważnie z resztą nigdy nie zostaja zrealizowane. To gromadzenie potencjalnych możliwości jest budowaniem własnego politycznego statusu, pozycji wzgledem innych i pozwala w ten sposób zachować względną ogólna równowagę sił; pozwala taże pozostać politykowi w grze. Oczywiście wśród całej masy politycznych „surferów” spotkamy – także u nas – polityka, który chciałby mysleć także strategicznie, który uznaje swoją polityczną działalność jako misję definiowania i realizowania strategicznych celów: w polityce wschodniej, europejskiej czy np. energetycznej. Nawet jeśli ma w tym dużo determinacji, nie może jednak zapominać o regułach politycznej gry, której jest częścią. Polityk, który uległby nazbyt pochopnie eksperckiemu urokowi sprawczości i zechciał po prostu podjąć decyzję, siegnąć po arsenał środków i utrafić w cel, ryzykuje, że w ten sposób utraci równowage, zamknie przed soba wszystkie potencjalne korzystne scenariusze i w razie niepowodzenia wypadnie z gry.

Oczywiście obok znajduje się cała sfera administrowania i zarządzania. Każdy polityk potrzebuje więc własnych specjalistów od zarządzania: własnym kalendarzem, finansami biura, kancelarii, w reszcie bieżącym zarządzaniem państwem. Nie zmienia to faktu, że sama polityka jest tylko rodzajem balansowania, wytwarzania dogodnej fali, która niesie, jest sztuką utrzymywania sie w ciagłej równowadze, jak pisał Platon, sztuką splatania tego co się rozplata, czy jak twierdzi pewien polityk: umiejętnością pozwalającą nam „pochytać” to, co nam wciąż przecieka przez palce.

A gdzie w takim razie jest sprawczość – ta wielka sprawczość, która decyduje o tym, że jedni przewodzą drugim, że stają się liderami wśród państw, że są zdolni kierować swym własnym losem, a może nawet też losem innych? Ten typ sprawczości (nie mylić z administrowaniem), wielkiej sprawczości politycznej ma moim zdaniem swoje źródło przede wszystkim w synergii potencjałów i z niej bezpośrednio się rodzi. Piszę o tym przede wszystkim w kontekście tego, co w polskich warunkach stało się dowodem implozji naszej sprawczości – Smoleńska. Ten nagły, tragiczny zanik zdolności jest przede wszystkim wynikiem synergii powolnego, konsekwentnego degradowaniu potencjału. I myli sie bardzo ten, kto dzisiaj będzie obiecywał, że wystarczy po prostu przejąc służby, albo wojsko, albo coś tam jeszcze z arsenału instrumentów władzy, aby zmyć z siebie tę hańbe nieistnienia, by wrócić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki do sfery sprawczości.

Marek A. Cichocki

 


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.