Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Stolarz ministrem

Stolarz ministrem

Kto jak kto, ale felietoniści naprawdę nie powinni narzekać na obecne czasy, niosące wręcz – by sięgnąć po przeżywającą drugą młodość frazę – klęskę urodzaju. Czy nie jest zjawiskiem godnym skomentowania choćby bezprecedensowy rozkwit kultury vae victis, czyli rechotu rozkoszy na wiadomość o przeciwnikach politycznych w więziennej celi?

Pani wiceminister sprawiedliwości, wygłaszająca prawdy Le Palisse’a („Każdy ma prawo nie jeść i nie pić” – rzeczywiście, któż zaprzeczy?) z powagą Katona i empatią Marii Antoniny proponującej paryżanom ptifurki też godna jest przecież czułej uwagi.

Mnie jednak szczególnie zaciekawił w tych dniach fenomen nowych ośrodków i podmiotów władzy politycznych, a konkretnie – „aktorów niepaństwowych”. Non-state actor lepiej brzmi, ale samo zjawisko opisywane jest przecież od lat nie tylko przez angielskich, ale i polskich politologów. Jest zresztą co opisywać, bo, jak wyliczają podręczniki, za podmioty takie można uznać zarówno międzynarodowe korporacje i potentatów finansowych, ale i organizacje pozarządowe, „sieci rozproszone” w rodzaju współtwórców bitcoinów, międzynarodowe związki zawodowe i grupy medialne.

To ostatnie najbardziej pewnie rzuca się w oczy: śledząc trochę polską scenę medialną nie potrafię czasem wyjść z podziwu, jak spójnie opisują życie polityczne portale Onet i Noizz, dziennik Fakt, tygodnik Newsweek i miesięcznik Forbes, należące do Ringier Axel Springer Polska AG. Tytuły te nie tylko każdego dnia prezentują prawdziwie nowatorską interpretację starej dziennikarskiej zasady, w myśl której należy prezentować różne stanowiska i opinie, ale też potrafią na portalu ofeminin (również należącym do Ringier Axel Springer Polska AG) racjonalnie przekonywać Polaków do budowania poliamorycznych rodzin i życia w zgodzie ze znakami zodiaku. Ileż radości muszą mieć z tego niemieccy, szwajcarscy i kanadyjscy inwestorzy!

Moją uwagę przykuł jednak inny podmiot, a mianowicie koncern Ikea, wbrew potocznemu skojarzeniu zarejestrowany notabene nie w Szwecji, skąd wywodził się jego właściciel, lecz – a to ze względów podatkowych – w Holandii. I nie, nie chodzi mi o głośne wycofanie przez koncern swoich reklam z jednej z polskich stacji telewizyjnych. Tym posunięciem mógłby być zaskoczony tylko ktoś, kto nie kojarzy choćby historii z roku 2012, kiedy to z katalogu Ikei przeznaczonego na rynek w Arabii Saudyjskiej znikły wizerunki kobiet bez hidżabów. Ikea lubi po prostu żyć dobrze – bardzo dobrze – z władzami krajów, w których prowadzi interesy, trudno jej mieć to za złe. Myślę, że całą sytuację z wycofaniem reklam można by wręcz wykorzystać w celach ściśle poznawczych: być może materiały Ikei i obecność jej reklam można uznać za ciekawy indykator prawdziwych, a nie zawsze ujawnianych wprost pragnień rządu? Pragnień, które doświadczeni biznesmeni potrafią odczytać? Skoro znikają zdjęcia kobiet, to znaczy, że rządzący nie znoszą wizerunków kobiet. Skoro znikają reklamy z anteny Telewizji Republika, to znaczy…? Ciekawy wątek, podrzucam go fachowcom od politologii.

Moją szczególną uwagę przykuła deklaracja złożona przez koncern 22 grudnia, w dniu powołania przez min. Kierwińskiego na stanowisko wiceministra spraw wewnętrznych pana Macieja Duszczyka, który odpowiadać ma za kwestie międzynarodowe, politykę migracyjną oraz działania dotyczące bezpieczeństwa na granicy. „Gratulujemy! – skomentowała tę nominację Ikea Polska w tweecie, który obejrzał ponad milion osób (to więcej nawet niż odsłony niektórych publikacji Onetu). – Jesteśmy gotowi do współpracy przy tworzeniu i wdrażaniu dobrej polityki migracyjnej”.

Taki komunikat budzi zrozumiałą sympatię (miło jest czytać o firmach, zwłaszcza zagranicznych, które chwalą i wspierają władze naszego kraju), ale i zaskoczenie. Mniejsza nawet o naturę deklarowanej przez koncern współpracy, choć możliwości jest tu wiele. Ikea mogłaby na przykład, jak wskazywało wielu komentatorów, podzielić się swoimi doświadczeniami w dziedzinie akulturacji i integracji imigrantów, szczególnie może w sztokholmskich dzielnicach Husby, Tensta czy Norsborg (inna rzecz, że mogą to być doświadczenia nie do końca bezpośrednie – w tych akurat dzielnicach Ikea nie prowadzi sklepów). Może jednak również zaoferować sprzedaż po promocyjnej cenie dwudziestu tysięcy drabinek BEKVÄM, koców HOLMVI czy termosów BEHÖVD – możliwości są tu praktycznie nieograniczone.

Nie, nie w głowie mi sortowanie katalogu on-line by dociec, w jaki sposób Ikea gotowa jest wesprzeć min. Duszczyka. Zastanawiam się raczej nad istotą tej sytuacji. Ofertę współpracy złożyło bowiem wiceministrowi nie – jak nieraz się zdarza – stowarzyszenie skupiające sędziów czy historyków, noblista, międzynarodowa kancelaria prawna albo lider ruchu obywatelskiego. Z ofertą współpracy wystąpił – to prawda, duży, z podziemnym parkingiem i pysznymi kuleczkami mięsnymi w bufecie, ale jednak – sklep stolarski. Naprawdę trudno jest w tych okolicznościach nie wspomnieć na przysłowie o żabie, która podstawia swą nogę w kuźni. Kuźnia to po szwedzku, o ile wiem, „smedja”. Kto wie, może pod nazwą SMEDJA pojawi się już niedługo w sklepach koncernu nowy produkt, a dokładniej usługa – oferowanie rządom całego świata swej pomocy w materii tak delikatnej jak imigracja?

Już byłem gotów tak pomyśleć, gdy tknęło mnie skojarzenie. Nie, oferta Ikei została skierowana wyłącznie pod adresem władz Polski i świetnie świadczy o realizmie władz koncernu, o ich poczuciu miary, ale i gotowości do naprawy odległych nawet, a przecież nadal bolesnych zaszłości, w czym pomóc zresztą może wspomniane przeze mnie wyżej miejsce rejestracji spółki. Ikea zamierza po prostu naprawić błąd, uczyniony ongiś nieopatrznie do spółki przez pana Zagłobę oraz Jana Zamoyskiego – i podarować Polsce Niderlandy.

Wojciech Stanisławski


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.