Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Alina Nowicka-Jeżowa: Barok – wielorakość piękna

Alina Nowicka-Jeżowa: Barok – wielorakość piękna

Na tle trudnej do ogarnięcia mapy interakcji religijnych z Europą wyłania się konstrukt własny, odznaczający się swoistym zespoleniem sacrum narodowego z religijnym. Jest on nieraz redukowany lekceważąco do stereotypu „Polak-katolik-defensor Maryi”. Jednak deprecjonujące oceny nie mogą przesłonić faktu, że on właśnie stał się wątkiem dziewiętnastowiecznego i dwudziestowiecznego poczucia tożsamości – pisze Alina Nowicka-Jeżowa w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Barok. My z niego wszyscy”.

Adam Talarowski (Teologia Polityczna): Barok jako pojęcie – podobnie jest też na przykład ze „średniowieczem” – cechował się tym, że nie służył do samoidentyfikacji, miał początkowo konotacje silnie krytyczne, mimo to zakorzenił się w nauce, w historii kultury. Jakie zagrożenia i szanse poznawcze wiążą się z posługiwaniem porządkującym zróżnicowane zjawiska kulturowe terminem „barok”, „kultura baroku” i próbami syntetycznego uchwycenia ich dziejowej specyfiki?

Prof. Alina Nowicka-Jeżowa: Mierzy Pan tym pytaniem w środek tarczy. Zmiany treści i zakresu terminu „barok” oraz spory wokół niego narosłe, przedstawiane i komentowane w rozprawach składających się już na wielką bibliotekę, stawiają pod znakiem zapytania jego wartość naukową, a jednak pozostaje on w powszechnym użyciu na oznaczenie kompleksu zjawisk kulturowych XVII wieku. Znamienne, że terminy konkurujące, takie jak okres porenesansowy, seicentyzm, konceptyzm, doba kontrreformacji, wykazują znacznie mniejszą frekwencję i ustępują z pola. Witalność i upór demona, który – nieraz już wypraszany – wraca drugimi drzwiami, skłania do uległości wobec niego, a przynajmniej do przyjrzenia mu się z bliska.

„Barok” ma na swoją obronę argumenty etymologiczne, słowo to oznaczało bowiem egzotyczną perłę lub przedmiot artystyczny o nieregularnym kształcie, a także sylogizm poprawny formalnie, lecz prowadzący do nieprawdziwych sądów. Skojarzenia te ewokują jakość estetyczną, cenioną i eksploatowaną przez miłośników piękna osobliwego, rzadkiego, nieregularnego oraz model retoryki silnie sformalizowanej, uwodzicielskiej i łudzącej iluzjami.

Pyta Pan, jakie zagrożenia i szanse poznawcze generuje stosowanie terminu „barok”?

Odpowiem przekornie, że zagrożenia upatruję w uległości wobec stanu badań, a szansy – w poczuciu niedosytu, jakie odczuwa czytelnik zarysów syntetycznych prowadzących do konkluzji, że ostatnim słowem baroku jest brak tak zwanej „idei regulującej” lub wielorakość piękna, poszukiwanego w bodaj wszystkich, eksplorowanych przez stulecia, rejestrach estetycznych. Jeśli czytelnikiem tym jest badacz, czuje się sprowokowany do ponowienia pytania o elementy integrujące siedemnastowiecze literackie i artystyczne, które uzasadniają przekonanie, że okres ten jest odrębną od renesansu i oświecenia formacją kulturową.

Szczególne miejsce w Pani dorobku naukowym i zainteresowaniach zajmuje postać i dzieło Jana Andrzeja Morsztyna. Jest to zarazem poeta, którego twórczość splotła się nierozłącznie z badaniami nad barokiem w Polsce, można bowiem powiedzieć, że inaugurowała je rozprawa Edwarda Porębowicza o tym właśnie XVII-wiecznym pisarzu. Co decyduje o tak emblematycznym miejscu Morsztyna jako par excellence poety barokowego?

O poczesnym miejscu Morsztyna w plejadzie poetów barokowych stanowi, moim zdaniem, jego wysoka świadomość estetyczna, wynikająca z uczestnictwa w europejskiej awangardzie literackiej. O ile „barokowość” wielu naszych autorów ma pewne znamiona spontaniczności (a bywa, że również inercji) i braku refleksji metapoetyckiej, o tyle poeta z Raciborska, czy – jeśli wolimy – hrabia de Châteauvillain demonstruje nie tylko szeroką znajomość i dogłębne zrozumienie eksperymentów podejmowanych przez zuchwałych kontestatorów renesansowego klasycyzmu, ale też kompetentne rozpoznanie idei, inspirujących ich działania buntownicze i prowokacyjne wobec odwiecznego sacrum Dobra-Piękna-Prawdy. Zmagania z doktryną estetyczną, a zarazem etyczną, usankcjonowaną autorytetem twórców oraz instytucji zarządzających życiem zbiorowym są – moim zdaniem – silnym impulsem baroku europejskiego, głównie włoskiego w wersji marinistycznej, a imperatyw określenia się wobec tradycji humanistycznego renesansu – motywem aktywności gremium autorów, którzy nie przejawiali wobec niej zamiarów „wywrotowych”, lecz stawiali na kontynuację lub reinterpretację. Wspomniany przez Pana Edward Porębowicz przedstawił to w monografii zdumiewająco nowoczesnej, wyprzedzającej o kilka pokoleń zrozumienie seicenta.

Wskazuje się, że nowatorstwo sztuki barokowej – poezji, malarstwa etc. – ugruntowane było w przemianach, rezonansie nowych idei filozoficznych. Jakie to były idee i na czym polegały te związki?

Pytanie jest zbyt poważne, by mogło zostać skwitowane krótką odpowiedzią. Odwołam się tylko do opinii znakomitych badaczy: Jadwigi Sokołowskiej, Jana Błońskiego, Czesława Hernasa, Mirosławy Hanusiewicz-Lavallee, którzy łączyli nowatorskie zjawiska literackie i artystyczne XVII wieku z ideami przenikającymi umysły tego czasu, a znajdującymi dyskursywny wyraz w dziełach filozoficznych. Chcę podkreślić, że nie chodzi tu o prostą transmisję tekstów filozoficznych na obszary sztuki czy literatury, lecz o wielogłos idei wypowiadanych w różnych językach kultury. Można zatem śledzić nurty arystotelesowskie, neoplatońskie, neostoickie, neoepikurejskie, a także trendy racjonalistyczne, sceptyckie, sensualistyczne, hedonistyczne, naturalistyczne. Oczywiście, duże znaczenie zachowały idee religijne, uwikłane w podziały konfesyjne Europy i zmagania antropologii protestanckiej z katolicką, a także idee polityczne, przekazywane nie tylko w traktatach znanych elitom, ale rozpowszechniane w przekazach publicystycznych, niesionych na fali retoryki. Znamienne dla seicenta jest poszerzenie spektrum idei, obejmujące przeciwne sobie bieguny panteizmu i naturalizmu, mistycyzmu i wojującego libertynizmu.

Jednym z wiodących wątków badań nad polską kulturą barokową jest kwestia jej uczestnictwa w wymianie kulturowej z Europą, zwłaszcza Południem, z kulturą i sztuką Włoch. W swoich pracach odwołuje się Pani często do pojęcia „dialogu”. Dlaczego to najlepsza formuła ujmująca te związki kulturowe?

Korzystając z licencji retorycznej, jaką daje rozmowa, powiem, że każdy badacz mówi do swego wirtualnego oponenta, chociaż rzadko chce to ujawnić. Moim oponentem jest Kompleks Wstydu z domniemanej drugoplanowości, peryferyjności, niesamodzielności kultury polskiej. Konfrontując się z tym kompleksem, starałam się w pracach własnych i zespołowych, skupionych wokół szeroko zakrojonych projektów badawczych (wśród nich: Humanizm. Idee – nurty i paradygmaty humanistyczne w kulturze polskiej, Kultura Pierwszej Rzeczypospolitej w dialogu z Europą. Hermeneutyka wartości), przypomnieć, że kultura nasza była w XVI i XVII wieku znana i uznana w Europie, a intensywne relacje ze wszystkimi bodaj ośrodkami życia intelektualnego, literackiego i artystycznego – od „mglistego Albionu” do Mare nostrum – zasilały laboratorium, w którym kształtowała się kultura narodowa, zachowująca cechy europejskiego dziedzictwa, a zarazem oryginalna, szczególnie w sferze interpretacji wartości chrześcijańskich i humanistycznych. Relacje te mianuję dialogiem, by podkreślić ich wymiar partnerski, samoświadomość i samodzielność interlokutorów; ich otwartość wzajemną oraz dynamiczny charakter wymiany poglądów, poszerzającej horyzont poznawczy. Słowo „dialog” podpowiada humanistyczna teoria tekstu jako uobecnienia żyjącego w nim i aktywnego twórczo autora (Juliusz Domański). Podpowiada je także sama literatura staropolska, w której dialog zajmuje miejsce poczesne, odzwierciedlając deliberacyjną i demokratyczną kulturę Rzeczypospolitej.

Jakie były główne cechy kultury religijnej baroku i w jaki sposób różniła się ona od tej właściwej poprzednim okresom? Na czym polegały różnice w kulturze religijnej baroku między różnymi krajami lub regionami Europy – jak sytuowała się w tej mozaice Rzeczpospolita? Jakie jest dziedzictwo i wpływ kultury religijnej baroku na współczesne wyrażanie artystyczne czy sferę religijną?

Pytania wymagające napisania obszernej książki, kolejnej w istniejącej już, potężnej bibliotece... Proszę pozwolić, że zredukuję odpowiedź do kilku uwag.

W dawnych podręcznikach historii literatury, a także pismach powojennych badaczy-ideologów kultura religijna baroku została potraktowana jako sfera ciemnej dewocji i ksenofobicznego zabobonu, reakcyjnego jezuityzmu, opresyjnego wobec humanizmu renesansowego. Takie oceny rezonowała i umacniała najpierw dziewiętnastowieczna nauka zachodnia, szczególnie niemiecka, utożsamiająca barok ze „wsteczną” kontrreformacją, potem szkoła marksistowska. Nie można, rzecz jasna, negować istnienia w ogromnej masie ludzi i zdarzeń zjawisk ilustrujących negatywne uogólnienia i oceny. O niesłuszności generalizujących sądów świadczą jednak proporcje ich egzemplifikacji w stosunku do całego obrazu kultury religijnej polskiego baroku.

Chcę podkreślić przede wszystkim, że w obrazie tym zaznaczają się wszystkie formy duchowości i koncepcje religijne, a eo ipso zrodzone z nich formy literackie i dzieła o randze kanonicznej, rzeźbiące kulturę europejską. Ewangelicyzm, ewangelicyzm reformowany, unitarianizm owocujący pokłosiem dzieł zebranych w Bibliotheca Fratrum Polonorum, prawosławie z jego bizantyńskim dziedzictwem i jego unicki derywat, a także bogata kultura judaistyczna i mówiąca osobnym językiem mahometańska. Na obszarze katolicyzmu – szkoły dawne, teraz poddawane aggiornamento: franciszkańska (z wielkim dorobkiem duszpasterstwa ludowego), dominikańska, benedyktyńska, paulińska, karmelitańska oraz nowsze, kreatywne i odważne: ignacjańska, salezjańska, oratoriańska, wincentyńska, pijarska. Wszystkie one pozostawiły imponującą puściznę literacką. Zjawiskiem szczególnym jest pisarstwo i twórczość oralna mniszek, wśród których szczycimy się benedyktynką Magdaleną Mortęska i karmelitanką Marianną Marchocką. Akcent rodzimy wprowadzają marianie zorganizowani przez Stanisława Papczyńskiego – zakon powołany do modlitw za (jakże licznych!) poległych komilitonów, a budowany na pobożności maryjnej. Iluzję ksenofobicznego zasklepienia obala fala przekładów (m. in. dzieł hiszpańskich i włoskich), a także niebadane dotychczas w całości związki intelektualne z najbardziej żywymi wówczas ośrodkami teologii i duchowości (m. in. Port Royal), z drugiej zaś strony – szeroka europejska recepcja pism naszych teologów, m. in. Kaspra Drużbickiego i Mikołaja Łęczyckiego oraz poezji łacińskiej, której koryfeuszem jest Maciej Kazimierz Sarbiewski.

Na tle tej trudnej do ogarnięcia mapy interakcji religijnych z Europą wyłania się konstrukt własny, odznaczający się swoistym zespoleniem sacrum narodowego z religijnym. Jest on nieraz redukowany lekceważąco do stereotypu „Polak-katolik-defensor Maryi”. Jednak deprecjonujące oceny nie mogą przesłonić faktu, że on właśnie stał się wątkiem dziewiętnastowiecznego i dwudziestowiecznego poczucia tożsamości i jednym z trwałych składników tradycji narodowej. Potwierdza to nie tylko kontynuacja, ale – w niemniejszym stopniu – postawy kontestacji lub sprzeciwu, uwikłane w przedmiot krytyki i poddające go wnikliwej interpretacji. Odpowiedzi na pytanie o źródła żywotności i mocy skodyfikowanego w baroku ideologemu historyk szuka w jego długowiecznej tradycji, formującej się od średniowiecza, gdy Bogurodzica stała się tekstem kanonicznym, pełniąc funkcje hymnu narodowego, oraz wieku XVI, gdy w mentalność gremium szlacheckiego wkorzenił się wzorzec Cyncynnata – retora-rycerza-rolnika oraz model rodziny jako elementarnego podmiotu życia społecznego, a w dyskursie publicznym rozpowszechniła się retoryka oparta na kategoriach aksjologicznych, których zwornikiem stała się miłość braterska synów Matki Ojczyzny i Matki Niebieskiej. Jak przedstawiała się wiarygodność tej retoryki w konfrontacji z tak zwaną prawdą historyczną – to już inna opowieść.

 Z prof. Aliną Nowicką-Jeżową rozmawiał Adam Talarowski

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

05 znak uproszczony kolor biale tlo RGB 01

Alina Nowicka-Jeżowa – profesor zw. Uniwersytetu Warszawskiego, badaczka kultury i literatury epok dawnych, komparatystka. Członek zw. Polskiej Akademii Umiejętności. Doktoryzowała się w Uniwersytecie Jagiellońskim, na Uniwersytecie Warszawskim przez wiele lat kierowała Zakładem Literatury i Kultury Dawnej i Zespołem Badań Literackich nad Historią Kultury Epok Dawnych. Kierowała programami badawczymi, m. in. „Jan Andrzej Morsztyn – poeta marinistyczny”, „Kultura polskiego baroku w Europie XVII wieku” (Subsydium Profesorskie Fundacji na rzecz Nauki Polskiej), „Humanizm. Idee, nurty, paradygmaty humanistyczne w kulturze polskiej”, „Kultura Pierwszej Rzeczypospolitej w Europie. Hermeneutyka wartości”. Autorka wielu książek, m.in. Homo Viator – Mundus – Mors. Studia z dziejów eschatologii w literaturze staropolskiej, Warszawa 1988; Sarmaci i śmierć. O staropolskiej poezji żałobnej, Warszawa 1992; Barok polski między Europą i Sarmacją. Część pierwsza: Profile i zarysy całości, Warszawa 2011. Odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2011) i Odznaką Zasłużonego dla Kultury Polskiej (2010).

MW


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.